piątek, 13 grudnia 2013

Dobre wieści



Ja tu się cieszę z wygranej Julaskowej, a tu telefon od Julaskowo Tymuniowej cioci Agi – wczoraj urodziła Sebusia. I to wymiarowo bardzo podobny do Tymianka
(Tymcio 1 cm dłuższy był). I wzruszyłam się no…
Aguś, Sylwek - GRATULUJEMY!

Konkurs recytatorski


Od pewnego czasu z Julą uczyłyśmy się wiersza Tuwima „Kotek”, bo zgłosiłam nas (aaaaaa nas – nie tylko Julę ale i siebie…) do udziału w przedszkolnym konkursie.
Jula w domu niekoniecznie chciała współpracować (J:Będę mówić przez zaciśnięte zęby… Będę mówić cicho), nasza próba generalna przed chłopakami wyszła co najmniej kiepsko… Uznałam, że trudno się mówi, pójdziemy na żywioł.



No i jury wyłoniło cztery pierwsze miejsca. W tym Juleczkę :) Dumna jestem, to chwalę się :-)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Coraz bliżej święta


Niedzielny poranek Jula rozpoczęła od poszukiwania niespodzianki. Na sofie w dużym pokoju leżało coś dużego i kolorowego (wg Julci wąż) z numerkami od 1 do 24. Jula dowiedziała się, że każdego dnia będzie otwierała po jednej paczuszce – a jak otworzy już wszystkie, to będzie znaczyło, że są święta.
Chwilę potem otworzyła pierwszy pakuneczek - w środku była karteczka i lizak. 
Na kartce było pierwsze zadanie dla Julci (Napisz list do Mikołaja), po wykonaniu którego mogła zjeść nagrodę.






 Tymek też miał swój udział w zapoznawaniu się z kalendarzem adwentowym.





 Dziś rano Julcia wrzuciła do naszej skrzynki list do Mikołaja, a po powrocie do domu, okazało się, że Mikołaj odpisał Julci :-)



Opowieści z dreszczykiem…


M: Julciu, a co byś chciała dostać od Mikołaja pod choinkę?
J(namyśla się): Chciałabym… mmmmm… siostrzyczkę.
M (przerażona pomysłowością córki ;-))
J: …siostrzyczkę szczeniaczka uczniaczka.

Dziewięć miesięcy minęło…



Tymek:
- sam siada (z leżenia na brzuchu)
- zaczął raczkować
- ulubione zabawki to kable od odkurzacza i innych sprzętów tego typu, gniazdka
w ścianie
- uwielbia gdy się z nim tańczy
- odkrywa najniższe szuflady, paluszki przyciął sobie do tej pory 2 razy…
- jest odzwyczajany od piersi – małym sukcesem jest to, że w nocy już nie je (a budził się wcześniej 3 razy, teraz 1 raz na przytulenie, głodny raczej nie jest) – trzecia noc była najgorsza, aż dziwne, że sąsiedzi nie ingerowali – 2 godziny płaczu cięgiem w środku nocy i kilka krótszych razów nad ranem…
- noce od ok 2-3 w nocy spędza z nami w łóżku

- do pierwszych sylab wymawianych przez Tymka zaraz po „DI” dołączyło „BABA”, które czasem przechodzi w „papa” (szeptem), a czasem w „mama” (jak płacze…)


piątek, 22 listopada 2013

Odpowiedź po (trzech) latach



Odkąd u Julci pojawiły się pierwsze zęby, zastanawiałam się czy dziecko może się ugryźć w bezzębne dziąsło. Przecież ząbkowaniu towarzyszy swędzenie. Ale u Juli po prostu po górnych jedynkach wyszły dolne i moje obawy okazały się bezpodstawne. Do czasu… Dziś Tymianek swoimi dolnymi jedynkami dziabnął się w górne dziąsło, a krew się polała…

Moi wczorajsi spacerowicze






czwartek, 21 listopada 2013

Mamo, jak nazywa się ten kwiatek?


Mandala. 
Ogromna i pięknie wyklejona kolorowym ryżem, makaronem wisi u Julci w przedszkolu. I za każdym razem Jula podbiega do niej i zachwyca się. Dlatego postanowiłyśmy zrobić własną. Wydrukowałam (printmandala.com) taką, która według mnie najbardziej przypadłaby do gustu Julci.



Ponieważ nie miała najprostszego wzoru, ustaliłyśmy, że częściowo ją pokolorujemy, 
a tylko niektóre elementy wykleimy barwioną dzień wcześniej kaszą i makaronem.






Tymek nie do końca nam ułatwiał zadanie, pudełko klocków i reklamówka z nakrętkami od słoików nie zajęły go na tyle co powinny ;-) Ale wspólnymi siłami udało nam się stworzyć nasze małe dzieło.






Przyjemne z pożytecznym


czyli jak umyć podłogę w łazience, dostarczając przy tym mnóstwo radości dzieciom.

Od kilku dni zbierałyśmy z Julą kubeczki po jogurtach. Cel – podziurawić w nich dna
i sprawdzić przez które szybciej ucieknie woda.
Jula za każdym razem stwierdzała, że to z jej kubeczka szybciej leci woda. Tymek
nie wytrzymał i na znak protestu cały się oblał. A potem było już tylko weselej ;-)

Dziewczyny coś kombinują w łazience, to ja zapozuję do zdjęć :-)



Ciekawe, który kubeczek szybciej przepuści wodę…



No i zaczynamy.



Co tam dziurawe kubki, ja potrafię się posługiwać całymi!





Powódź


Jula odkryła, że zanurzając kubeczek z dziurkami, mona zrobić małą fontannę.



I chlapanie, czyli to co tygryski lubią najbardziej.




Po przyspieszonej kąpieli mała przebieżka przed kolacją.

środa, 20 listopada 2013

Prawdziwy mężczyzna


Żadne domowe prace nie są mu straszne. Tymek uwielbia pomagać przy praniu – wyjmuje ubrania z pralki, chętnie wyjmuje je potem z miski podczas wieszania.
A oglądanie pralki w trakcie pracy to już absolutny hit.



Ponadto mimo że tymiankowy nosek jest codziennie czyszczony za pomocą odkurzacza, Tymuś nie przestał się cieszyć na widok swojego „oprawcy”. Odkurzanie
u nas to zabawa w berka. A dziś Tymiś odkrył, że odkurzacz jest świetną podpórką do wstawania.


Powrót do przeszłości


Chcąc zmotywować Julę do szybszego wyjścia do przedszkola…


M: Oo! Chyba Julia S.* idzie!
J (ze smutną minką): Tęsknię ja za nią…         

Oczywiście tęsknota nie przyspieszyła tempa porannych przygotowań Julci… i znów biegiem do przedszkola…

* Julia S. to ulubiona koleżanka z grupy naszej Julci.


Pierwsze próby stawania na nogach



Tak, zakończyło się upadkiem. Ale obyło się bez płaczu.

środa, 6 listopada 2013

Postanowienie tegoroczne



Odstawić Tymka od piersi. Powód? Zbyt częste gryzienie, w tym nawet jedno capnięcie do krwi… Synu, czas na bliższą znajomość z butelką… Łatwe to nie będzie, ale damy radę!

Patriotycznie



J (do taty): A znasz taką pieśń… „Marsz marsz do wioski...” A dalej jako to leciało?


Jula będzie mówić króciutki "wierszyk" na apelu (przedstawieniu?) z okazji Narodowego Święta Niepodległości - z jej grupy będzie występował jeszcze jeden chłopiec.
A ja znów pękam  z dumy :-)

sobota, 2 listopada 2013

I trochę o Julci



Ostatnio Jula zaczęła dziwnie składać zdania:
Nie mogę ja.
Nie słyszę ja bajki.
Wiem ja.

Poza tym po ostatniej wizycie w przychodni, gdzie wisiał plakat informujący 
o szczepieniach przeciw ospie, Jula stwierdziła dzisiejszego ranka

„Wygląda jakby stół miał ospę”
Miała rację – był cały w kropkach z mleka ;-)


No i Jula jest mistrzynią motywacji. Tymek zwiedza mieszkanie w stylu czołgisty, jak na razie jest to dla nas nowość, więc wykorzystujemy każdą okazję, żeby go obserwować w ruchu. Turlamy piłeczkę, przesuwamy jakieś zabawki… A Jula stanęła na końcu pokoju i zawołała „Chodź tu! Tymuś chodź!”. I „przyszedł”…

Poza tym do tej pory udało się nie opuścić żadnego dnia w przedszkolu. W czwartek dość mocno kaszlała, ale uparła się, że pójdzie do przedszkola. Wolała to, niż zostać
w domu. (ja tam się cieszę ;-))

Osiem miesięcy minęło…


Tymek
- ma dwa zęby (dolne jedynki), ostre zęby…
- bardzo głośno protestuje przy zabraniu rzeczy, która go w danej chwili interesuje
- uwielbia wodę – zabawa podczas kąpieli z Julą jest ogromną radością. Także odkręcona woda przy myciu rąk jest ulubionym materiałem do zabawy (z reguły wychodzeniu z łazienki towarzyszy bardzo głośny protest)
- potrafi pomachać rączką  „papa”
- potrafi pomachać główką „nie” (ale nie zawsze, bo to pozytywny chłopak jest ;-))
- najbezpieczniej czuje się przy piersi – ciepło, miło i jeszcze brzuszek się napełnia…
- noce spędza w większej części w naszym łóżku (patrz punkt wyżej plus ząbkowanie plus chęć jako takiego wyspania się)
- sporadycznie ulewa (za to jak już to prędzej ubrudzi kogoś i wszystko dookoła niż siebie)
- nadal (jakoś od 4 miesiąca) sprawia wrażenie, że będzie leworęczny – wiem, że to za wcześnie na takie stwierdzenia, tak sobie gdybam…

- pod sam koniec tego czasu wszedł w etap czołgisty – porusza się już bardzo sprawnie


poniedziałek, 21 października 2013

Jula i jej pierwsza fryzura


Sama samiusieńka uczesała się – a to, że włosy z tyłu nierozczesane, to nie dlatego,
że to ciężka sprawa, tylko (pewnie) zamierzony efekt :-)


sobota, 19 października 2013

Ach te kobiety…


Bujaj się



W wersji wrześniowej...


 i październikowej


Tymonkowa perkusja


Ale jaja...


Jula uwielbia różnego rodzaju eksperymenty. Tym razem miała zapowiedziane, że będziemy zaczarowywać jajka.

A skoro miało być czarowanie, to obowiązkowo w czapce wróżki…







Teraz można przystąpić do części właściwej.
Jak odróżnić jajko surowe od ugotowanego?
Jula proponowała rozbicie jajka (najprostsze a nie przyszło mi do głowy…), słuchała, wąchała… Zaproponowałam jej kręcenie jajkiem – przy powtórzeniu, że mamy 3 jajka 
i w tym tylko jedno ugotowane, po kilku razach Jula bez problemu rozpoznawała, które jajko szybciej się kręci. Po odkryciu ugotowanego, w ramach sprawdzenia prawdziwości teorii, Jula obrała jajko.




Jajko tonie czy pływa?
Jula wrzucała surowe jajka do dwóch dzbanków z wodą. W jednym jajo pływało,
w drugim szło na dno. Czary jakieś?
Jula zmieniała jajka, okazało się że te co tonęło doskonale pływa, z kolei to wcześniej pływające, szło na dno.




Bardzo mi się podobało wnioskowanie Julci. Najpierw stwierdziła, że to dlatego, że jedno z nich jest ugotowane (niestety oba surowe), potem że w jednym dzbanku była cieplejsza woda. Dopiero jak zasugerowałam, żeby porównała smaki obu wód, Jula odkryła moje „oszustwo”. W jednym z dzbanków była słona woda. Przy okazji wspomniałam o Morzu Martwym. Na koniec sprawdziłyśmy czy trzeba dodać dużo soli, żeby jajo zaczęło pływać.






czwartek, 17 października 2013

Wyluzowana matka, zmasakrowane jedzenie, szczęśliwe dziecko.





Takimi słowami można określić wczorajsze zapoznanie Tymonka ze śliwkami 
i gruszkami z kompotu :-) 








Tymek woli na deser owoce w całości niż w papce (chyba, że to deser słoiczkowy), czasem się stresujemy (jabłko w łapce smakuje, ale już przez specjalną siateczkę mającą na celu zmniejszenie ryzyka zakrztuszenia,niekoniecznie...), ale dajemy radę. 


Film wkrótce będzie dodany we właściwym formacie - dziś blogger się buntuje...

czwartek, 10 października 2013

Oswajamy sznurówki


Jakiś czas temu Jula stała się posiadaczką równie pięknych co niepraktycznych butów – trampki niby z zamkiem z boku, ale żeby je dobrze nałożyć, najlepiej jest rozwiązać 
(i potem oczywiście zawiązać) sznurówki.


Jula jak to Jula – ambitnie podeszła do tematu. Za ambitnie… Od pewnego czasu marudzi, żeby ją nauczyć wiązać sznurówki. Skoro marudzi, to znak, że gotowa jest – albo się nauczy albo zrozumie, że to wyższa szkoła jazdy (choć znając Juleczkę osobiście stawiam na pierwszą opcję). Oczywiście im bardziej się spieszymy, tym bardziej Jula prosi /  jęczy / płacze / marudzi / stęka: „Mamusiu, czy to tak? A jak teraz zawiązać?”
Dlatego nadszedł czas, aby powolutku, krok po kroku nauczyć Julę tej „dorosłej” umiejętności.

Pierwszym punktem było kupienie sznurówek (marzyły mi się kolorowe, ale w pobliskim sklepie nie poszalałyśmy sobie z wyborem).
Kolejny punkt to narysowanie bucików na kartonie i nauka sznurowania. Przekładanie sznurówki przez dziurki było dość prostym zadaniem, Jula próbowała wedle uznania na wiele sposobów, umieszczać sznurówkę w przeróżnych kombinacjach.

Ostatnim punktem tego etapu nauki było wyćwiczenie zawiązywania sznurówki na supeł.
Żeby nie używać tylko określeń prawa i lewa, powiedziałam Julci, żeby nazwała końcówki sznurówki. Jedna z nich to Jula (ale nie nasza Jula, tylko Julia S. – koleżanka z przedszkola), druga to mama…
I zaczęło się tłumaczenie ( z Tymkiem na rękach nie do końca mi wychodziło pokazywanie). Między innymi : „Mama stoi, a Jula idzie naokoło mamy i przechodzi przez dziurkę, która się utworzyła.” Jula ćwiczyła wytrwale (na szczęście zrozumiała, że dziś tylko do tego etapu dojdziemy) i chyba udało się osiągnąć sukces :-) Teraz Jula może nawet szlafrok sobie zawiązać sama!







Kolejne etapy oswajania sznurówek nadejdą… 

Sesja wrześniowa










Synchronizacja nocna



A może raczej logistyka dziecięca – oceniam ją celująco! Dzisiejsza noc 2 z minutami, Tymek kończy jeść, odkładam go do łóżeczka (sukces! Ostatnio Młodzieniaszek woli kimać wtulony we mnie, swoje łóżeczko traktuje jako miejsce do półgodzinnych drzemek…). Otulam się kołdrą, zamykam oczy i… „Mamoooooooo! Mamusiuuuuuu!” – z pokoju Julki dobiega wrzask (no dobra Jula po prostu wołała, ale w nocy wszystko lepiej słychać…). Poszłam zadowolona, że nie udało mi się jeszcze zasnąć. Widzę, że na podłodze leży króliczek, a Jula leży w rozkopanej kołdrze (aha – znaczy się, że zaraz zbolałym głosem padnie prośba o przykrycie i podanie futrzaka). I kolejne zaskoczenie – „Sikuuuuu!”. Jak miło nadać sens wstawaniu nocnemu…

(Dzisiejsza noc była super, bo Tymek spał jak człowiek w swoim wyrku budząc się 2 razy na szamę, a Jula tylko raz się budziła - ostatnie noce Jula po kilka razy woła nas do siebie - tzn. tak mi donosi Julkowy Tata, ja tam nic nie słyszę;-))

Gałgany dwa:

wtorek, 1 października 2013

Siedem miesięcy minęło…


Tymek
- próbuje dopełzać / doturlać się do wypatrzonej zabawki (oczywiście najchętniej bawiłby się pilotem lub telefonem)
- uwielbia zabawy z Julą 
- pogodny nastrój i słodki uśmiech to pestka – naprawdę niewiele trzeba, żeby rozweselić smyka
- lubi bujać się na osiołku na biegunach
- lubi zabawy na dużej piłce
- przerzuca się bez najmniejszego problemu z brzuszka na plecy, za to z brzuszka na plecki zaczął dopiero jakiś tydzień temu (w przyszłym tygodniu idziemy kontrolnie do poradni rehabilitacyjnej)
- siedzi samodzielnie kilkanaście sekund
- obiadki domowej roboty jada mniej chętnie niż te słoiczkowe (no dobra, rozumiem – kiepska ze mnie kucharka…), a grudki wywołują odruch wymiotny
- nadal ulewa… (mniej ale za to bardziej kolorowo…)
- rośnie nam gaduła (jeszcze trochę i zainwestujemy w stopery, bo dwójka trajkoczących dzieci może być momentami trudna do opanowania ;-))
- spacery przebiegają nam spokojnie (kilka miesięcy temu o tym marzyłam)
- noce nadal bywają kosmiczne, częste pobudki bądź niemożność zaśnięcia po karmieniu powodują, że czujemy, że mamy małe dziecko w domu (ale chyba mam winowajcę – jakieś dwie białe kropeczki prześwitują w miejscu gdzie kiedyś będą dolne jedynki)
- w dzień zaczyna sypiać w naszym łóżku (za to nie na rękach), zdarzają się też sporadycznie dłuższe drzemki (juhuuuu)
- jest najsłodszym siedmiomiesięczniakiem na świecie :-)










niedziela, 29 września 2013

Dialogi na cztery nogi 9



Jula z katarem. Zwracamy jej uwagę, żeby nie chodziła na boso. Po raz setny tłumaczymy jej, że podłoga zimna, że może się przeziębić i takie tam bla bla bla.
M (lekko zirytowana, że Jula mimo uwag zasuwa na boso):Co masz na nogach?
J (oglądając dokładnie swoje stopy, z rozbrajającą szczerością): Brudności…


Jula bawi się z tatą w mamusię i synka. Synek w owej zabawie złamał nogę (Jula uwielbia takie historie…). Jula wie, że ze złamaną nogą chodzi się o kulach.
J : Weź okule!


Spacer. Idziemy obok ścieżki rowerowej – przejeżdżający rowerzysta zatrąbił na pieszych.
M: Zobacz, ta pani szła po ścieżce rowerowej, a przecież nie wolno!
J: Taaak… tylko szybko.


(wkrótce więcej takich fajnych zdjęć)