sobota, 16 lutego 2013

Urodzinowo - relacja na gorąco



Dziś Jula obudziła się wcześniej niż zwykle – pewnie emocje nie dały jej spać…
Na dzień dobry (poza zapowiedzianym sprzątaniem przed przyjściem gości) Juleczka skończyła robić czapeczki urodzinowe dla siebie i królika.







Potem nadeszła ta chwila, w której Jula doczekała się życzeń urodzinowych i prezentów :-)












A potem… podglądanie w kuchni czy tatuś odebrał właściwy tort z cukierni




Iiiiii można zdmuchnąć świeczkę! I to więcej niż 3 razy, a co! Tu nawet padła teoria, że skoro przy dmuchaniu świeczki należy pomyśleć sobie życzenie, to czemu nie życzyć sobie kilku rzeczy.




Wszyscy śpiewali 100 lat, a Juleczka się słodko uśmiechała – 2 osoby (w tym babcia Janeczka i ja) przyznały się, że w tym momencie zakręciła się łezka w oku…



 To może byśmy coś zjedli…




J: „Mamusiu, ja chcę kawałek z okiem Minnie”



(sukces, bo rok temu przeżywaliśmy chwile zgrozy, gdy trzeba było uciąć ryjka śwince Peppie, Jula jeszcze nie rozumiała, że tak brutalnie postępuje się z tortem w kształcie wieprzowiny…)

Potem do dzieła wkroczyli chrzestni Juleczki (wielkie dzięki za wybawienie
z kłopotliwego zajęcia – krojenie tortu pod czujnym okiem Julci może stresować;-))



Ponieważ Juleczka nie spała w dzień, a poprzednia noc była krótsza niż powinna, dość szybko zaczęła marudzić, że jest zmęczona. A ja miałam taaaaki piękny plan – zbiorowe zdjęcie czteropokoleniowe. Oczywiście zadziałał mechanizm, że im bardziej się czegoś chce, tym trudniej to osiągnąć. Ale babcia Danusia użyła podstępu (ha!) Obiecała Julci, że wyszepcze jej do uszka COŚ (nie dowiedziałam się co, domyślam się, że jakąś historyjkę, za którymi Jula ostatnio przepada). I (prawie) wszyscy po cichutku ustawili się naokoło Julci… Tatuś za obiektywem, ja obok zestresowana czy się uda podstęp. A ciocia Lodzia siedziała obok – byłam na 100% pewna! Ale na zdjęciu jej brak… Dokleję, jak nauczę się obsługi jakiegoś programu! Zwróćcie uwagę na miny gości – ta satysfakcja z przechytrzenia 3-latki… :-)








































Dopiero po zdjęciu wpadliśmy na pomysł czym rozweselić naszą gwiazdę (i babcię Danusię też). Co prawda stan ten trwał tylko chwilę, ale… chwilo trwaj!



Standardowo gdy goście zaczęli się rozchodzić, dziecię się rozbrykało, ale to już nie było dane zobaczyć wszystkim.
Po szybkiej inhalacji (katar też przyszedł, mimo że nie był proszony…) i kąpieli Jula padła jak kawka. Po takim dniu niewątpliwie będzie miała kolorowe sny.


1 komentarz:

  1. Piękna fotorelacja. :)
    Julciu prześliczna z Ciebie trzylatka i do tego bardzo zdolna. Zrobić taką urodzinową czapeczkę nie każdy potrafi. Bardzo nam się podoba.
    Masz wspaniałą rodzinę, musisz więc być bardzo szczęśliwa. :)
    Życzymy Ci bajkowego dzieciństwa i spełnienia tych wszystkich urodzinowych życzeń o których myślałaś zdmuchując świeczki. Ściskamy Cię mocno. Rodzicom gratulujemy wspaniałej córeczki. :)

    Mama w dwupaku prześliczna!
    Pozdrawiamy gorąco.
    Lusia i Adaś z rodzicami

    OdpowiedzUsuń