niedziela, 21 lipca 2013

Pierwsza kaszka Tymonka


Nadszedł czas, gdy trzeba dziecku zacząć wprowadzać gluten. Z Julą jakoś większego problemu nie było, bo ogólnie miała wcześniej rozszerzaną dietę, więc po prostu odpowiednią ilość kaszki manny dokładaliśmy do zupki czy innej papki i jakoś szło.
Z Tymusiem mamy inną sytuację, bo Tymuś cycowy jest i w zupki i inne mniamuśne papki będziemy się bawić pewnie we wrześniu jakoś. (Julka też cycowa była, ale jakoś wyszło, że miała słaby poziom żelaza, plus mój powrót do pracy przyspieszył kulinarne atrakcje)

Mogłabym mu dać jakąś kaszkę z serii zalej wodą, zabul za to około 10 zł i wywal ponad pół opakowania w 3 tygodnie po otwarciu (bo dziecię potrzebuje około pół łyżeczki kaszki dziennie na początku, co by gluten przepisowo wprowadzić). I co najważniejsze – taka kaszka jest słodka niemiłosiernie. I chyba niezbyt dobrze mogłoby się skończyć gdyby po słodkim zacząć wprowadzać mniej słodkie i bardziej bezpłciowe w smaku warzywka. Dlatego (nie żebym była oszczędna –  moje konto w połowie miesiąca z reguły puste jest…) kupiłam zwykłą kaszę mannę. Pardon… nie zwykłą – błyskawiczną. Bez cukru i innych udziwnień. I takową synowi swemu podałam. Wspólnik owego przedsięwzięcia fotografował przełomowy moment w życiu Tymka.

Część kaszki zmieszałam z moim mlekiem – lura taka wyszła, że Tymek pierwszą łyżeczkę bez problemu wypluł. Po kolejnych łyżeczkach i nieszczęśliwej minie częstowanego, wzięłam kaszkę bez domieszki mleka – cudnie się wkleiła w łyżeczkę i Tymek bawiąc się ową łyżeczką, kaszkę zjadł. Zdziwiony był, ale dał radę.

Relacja dla wzrokowców:


I tak wypluł ;-)




Kolejne próby...




Czy ktoś ma wątpliwości co Tymek pomyślał sobie na temat kaszki?



Próba na gęsto



Tymek nie skończył 5 miesięcy, a już sam je łyżeczką ;-)





Dla miłośników czerni i bieli






Tymek przed i po...




Tymek i jego wypowiedź na temat dzisiejszego przeżycia 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz