piątek, 6 września 2013

Podsumowanie pierwszego tygodnia w nowym przedszkolu.


Poniedziałek – Jula przy odbieraniu była bardzo chwalona przez panie. „Super przedszkolak, sama się ubierała (od ponad roku jeżeli nie prawie 2 lat to dla nas standard ;p), pocieszała inne dzieci”. Kamień z serca, dziecko wyszło szczęśliwe 
i uśmiechnięte.

Zaraz po przedszkolu pojechaliśmy kupić Julce obiecaną na początku wakacji lalkę barbie. Bajdula całe wakacje mówiła o tym, że jak będzie duża, chce lalkę syrenkę lub lalkę księżniczkę. W końcu wybrała najtańszą (kochana ;-)) lalkę baletnicę. Sama zdecydowała, pokazywałam jej wszystkie możliwe(trochę to trwało, bo tych lalek jest mnóstwo…). Dziecko przeszczęśliwe.



Poniedziałek, godzina 17. W trakcie zabawy lalkami pada płaczliwe julkowe „Mamo, ja nie chcę jutro iść do nowego przedszkola”. I już wiem, że może być ciężko… 
ale w końcu to dla nas nie pierwszyzna ;-) damy radę!


Wtorek rano przed wyjściem marudzenie… obiecuję Julci, że w piątek odbiorę ją przed spaniem. Jula dodaje „A może dziś po przedszkolu też kupimy lalkę barbie?”. Taaaa…
Przy odbiorze Julki znów pochwały, pani zaskoczona, że Jula marudziła, bo w sali jest bardzo pogodna.

Środa rano
J: Ja nie chcę iść do nowego przedszkola!
M: Dlaczego?
J: Bo tam jest nudno…
M: Nudno? Ponoć wczoraj byliście na kulkach.
Jula zmieszana milknie, idzie chętnie.

Środa wieczór. Jula opowiada sama z siebie o misiu Anatolu – pacynce, która mieszka w przedszkolu. Miś jest brązowo żółty, ma zieloną obróżkę. I o misiu jest jakaś historia, ale poznam ją dopiero jak pójdę do przedszkola…
Kolega katar wraca. Przeprosiliśmy się z inhalatorem…

Czwartek, Jula wychodząc z przedszkola, na moje pytanie „jak było?” odpowiada podskakując „Fajnie! Fajnie! Fajnie!” no i fajnie ;-) Kolega katar zadomowił się w Julki nosku na dobre. Chyba próbuje się zaprzyjaźnić…


Piątek. Jula poszła do przedszkola bez królika. Za to z katarem… odbiorę ją zgodnie
z umową przed spaniem. Łez się nie spodziewam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz