niedziela, 28 grudnia 2014

Zimowy spacer


W końcu (piszę to, bo chwilowo nie dojeżdżam do pracy) przymroziło, zamiast deszczu i siedzenia w domu, mogliśmy wyjść na małe zwiedzanie okolic.



Tymek początkowo domagał się niesienia na rękach, ale gdy zobaczył, że Julka skacze po kałużach (zamarzniętych), od razu przystąpił do destrukcji. A potem dzieci odkryły, że można się ślizgać (Tymek odkrył raczej, że można się pośliznąć i to upadając na różne sposoby, ale za każdym razem ze śmiechem).











Do domu wróciliśmy z buziami czerwonymi od mrozu. 





Chwilę potem zjedliśmy budyń, dzieci po pierwszym zaspokojeniu głodu, zaczęły bawić się w kotki…





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz