sobota, 10 października 2015

Nadrabiamy zaległości – z ostatniego miesiąca


Młodzież przedszkolna chodzi do swoich placówek  bez większych przerw (Tymian raczył 3 dni bumelować w domu pod pretekstem jakiegoś wirusa).

Poranki standardowo bywają wesołe, bo dzieci od poniedziałku do piątku wolą pospać dłużej (za to w weekendy już takowej potrzeby nie odczuwają), Jula na wszystko rano ma czas, zatem punktualne wyjście graniczy z cudem.

Tymon po standardowej regułce „ja nie ciem do psiekola” idzie na salę jak do siebie, dziarskim krokiem, być może z uśmiechem na buzi.

Jula chodzi na tańce 2 razy w tygodniu, Tymek też załapał się na jedną lekcję i teraz ma odwyk, bo jednak mimo że jakoś sobie radził (w grupie 5-6 lat), na późniejszych zajęciach z piłki nie miał siły na zabawę. No bo Tymek na piłkę chodzi. Z tatą. Raz w tygodniu. Wtedy się naprawdę dobrze bawi i nie zadaje co chwilę pytania „a ciemu?”

Młodego czeka przymusowe siedzenie w domu, żeby pozbyć się kataru, bo pod koniec października czeka go zabieg w szpitalu (płukanie kanalika łzowego)- dziadek i babcie już zbierają siły.

I tak leci dzień za dniem, Jula nadal zaskakuje nas swoim rozwojem i osobowością. Tymek coraz wyraźniej mówi, buduje piękne, długie, poprawne gramatycznie zdania. Wczoraj po raz pierwszy wyznał nam dlaczego nie chce sam spać. Bo się boi potworów angry birds…
Bo Tymek nie śpi sam. Przyłazi gałgan w nocy, odprowdzany wraca niczym bumerang. Nad ranem przeważnie w łóżku Tymka śpi tata, a młody rozwalony na naszym łóżku, pozwala mi spać na skraju poduszki.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz