Wings for Life to kolejny
bieg, na który wybraliśmy się rodzinnie do Poznania. Przy czym oczywiście
biegał tata, dzieci i mama miały przewidziane inne atrakcje…
No to jedziemy!
Palmiarnia, to nie tylko
roślinki, to także oglądanie zwierząt, malowanie twarzy, łowienie ryb i
karmienie ryb.
Oczekiwanie na obiad w
wersji aktywnej
…i na śpiocha
Szukamy ruchomych schodów - miłości Tymka...
Udało nam się zrobić zdjęcie
z samochodem, który następnego dnia gonił biegaczy.
Atrakcja całego wyjazdu –
tor saneczkowy. 3 zjazdy (w różnych konfiguracjach – mama Julka, tata Tymon,
mama Tymon, tata Julka) zapewniły ogromne emocje i katar (bo staliśmy długo w
kolejce, a kurtki przezornie zostały w hotelu…).
A kolejnego dnia kino!
A po kinie przejażdżka
rowerowa
I wata cukrowa, która
bardziej kusiła dzieci, niż im smakowała (i w całości posłużyła jako paliwo dla
nóg rowerzystki)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz