Z wakacyjnych przemyśleń...Po co brać łóżeczko turystyczne? Odpowiedź niby prosta –
żeby położyć w nim dziecko, najlepiej śpiące, jeszcze lepiej na całą noc.
U nas wyglądało to tak. Po rozłożeniu ustrojstwa Jula
wgramoliła się tam (dla ścisłości – wieźliśmy je dla Tymka) i oznajmiła nam, że
to ona będzie w nim spać. Nie próbowaliśmy nawet dyskutować (w końcu wakacje
są, nie należy się denerwować). Wieczorem Jula leżała w łóżeczku, ale została
skuszona przez babcię (z którą miała spać) na wskoczenie do łóżka na bajkę. Po
wyszeptanej do uszka bajce, Jula myknęła z powrotem do łóżeczka turystycznego.
W tym czasie Tymek już kimał na mojej poduszce w naszym łóżku. Po chwili Jula
uznała, że niewygodnie jej i niepostrzeżenie wśliznęła się do babci. I tak już
zostało na kolejne noce – Jula z babcią w jednym wyrku, my z Tymonkiem w
drugim. A łóżeczko turystyczne… cóż… świetnie się na nim suszyło ręczniki i
pieluchy. No i przede wszystkim (utrwaliliśmy się w przekonaniu przy pakowaniu
się) cudnie zajmuje miejsce w bagażniku. Jakby ktoś potrzebował zbędnego
balastu, chętnie pożyczymy.
Wakacje czas zacząć!
Pełna powaga
Jedna z atrakcji - wystawa klocków lego
Plażowo
Wygłupy (tutaj już siedziałyśmy, ale chwilę przed zdjęciem pędziłyśmy galopem przez deptak - Jula siedząc na mnie "na barana")
Jula i prom
Kolorem tegorocznych wakacji był kolor różowy. Tak jak warkoczyk wpleciony we włosy Julki.
I lakier na paznokciach.
Uwielbiam...
Jula bawi się - udaje, że dzwoni do dziadka.
J: Dziadku Wacku kochany, jestem w Międzyzdrojach.
M: A może chcesz naprawdę zadzwonić do dziadka?
J: Nieee, ja tylko dzwonię dla ozdoby!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz