Jakiś czas temu Jula stała się posiadaczką równie
pięknych co niepraktycznych butów – trampki niby z zamkiem z boku, ale żeby je
dobrze nałożyć, najlepiej jest rozwiązać
(i potem oczywiście zawiązać) sznurówki.
Jula jak to Jula – ambitnie podeszła do tematu. Za
ambitnie… Od pewnego czasu marudzi, żeby ją nauczyć wiązać sznurówki. Skoro
marudzi, to znak, że gotowa jest – albo się nauczy albo zrozumie, że to wyższa
szkoła jazdy (choć znając Juleczkę osobiście stawiam na pierwszą opcję).
Oczywiście im bardziej się spieszymy, tym bardziej Jula prosi / jęczy / płacze / marudzi / stęka: „Mamusiu,
czy to tak? A jak teraz zawiązać?”
Dlatego nadszedł czas, aby powolutku, krok po kroku nauczyć
Julę tej „dorosłej” umiejętności.
Pierwszym punktem było kupienie sznurówek (marzyły mi się
kolorowe, ale w pobliskim sklepie nie poszalałyśmy sobie z wyborem).
Kolejny punkt to narysowanie bucików na kartonie i nauka
sznurowania. Przekładanie sznurówki przez dziurki było dość prostym zadaniem,
Jula próbowała wedle uznania na wiele sposobów, umieszczać sznurówkę w
przeróżnych kombinacjach.
Ostatnim punktem tego etapu nauki było wyćwiczenie
zawiązywania sznurówki na supeł.
Żeby nie używać tylko określeń prawa i lewa, powiedziałam
Julci, żeby nazwała końcówki sznurówki. Jedna z nich to Jula (ale nie nasza
Jula, tylko Julia S. – koleżanka z przedszkola), druga to mama…
I zaczęło się tłumaczenie ( z Tymkiem na rękach nie do
końca mi wychodziło pokazywanie). Między innymi : „Mama stoi, a Jula idzie
naokoło mamy i przechodzi przez dziurkę, która się utworzyła.” Jula ćwiczyła
wytrwale (na szczęście zrozumiała, że dziś tylko do tego etapu dojdziemy) i chyba
udało się osiągnąć sukces :-) Teraz Jula może nawet szlafrok sobie zawiązać
sama!
Kolejne etapy oswajania sznurówek nadejdą…
OMG, olbrzymie gratki dla Julci, to niebywały sukces! :D
OdpowiedzUsuń