14 maja w Julkowym przedszkolu odbył się festyn rodzinny.
Poszłyśmy tam z Julą w trakcie kilkudniowej nieobecności spowodowanej
odstawieniem leków na alergię (i tym samym mega katarem) przed testami. Na
początku Jula niezbyt chętnie podeszła do tematu. Trzymała się mnie kurczowo,
nie chciała się bawić z dziećmi. Ciągnęła mnie do tańca, bo w tle leciała
muzyka reagge. Ale w końcu jak pojawiły się Biedronki i ciocie Karolinka i
Agatka, Jula dołączyła do swojej grupy.
Zabawy na świeżym powietrzu były prowadzone przez
aktorów, przedszkolne podwórko zamieniło się w słoneczną Jamajkę, dzieci i
rodzice wyglądali na zadowolonych. Oczywiście nie obyło się bez konkursów. Z
nagrodami. Cukierki i batoniki – to odpowiednia motywacja do publicznych
wystąpień ;-)
Jula wyrywała się do większości konkursów, jednak wzięła
udział w dwóch. Pierwszy to wyścigi dwóch grup – chłopców i dziewcząt. Chłopcy
biegali w przebraniu raka (raki chłopaki), a dziewczynki w przebraniu kraba
(kraby baby). Zdjęcia poruszone, bo to był szyyyyybki bieg.
Drugi konkurs (Jula twierdzi, że ten jej się bardziej
podobał) polegał na dobiegnięciu z wędką do pani, złowieniu rybki i
przyniesieniu jej na metę.
Festyn uważamy za bardzo udany. Do dziś Jula prosi, żeby
pobawić się w Jamajkę. A reagge towarzyszyło nam cały dzień pofestynowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz