W tym roku zawitaliśmy w
byłym przedszkolu Julci (i przyszłym Tymka) na festynie. Julcia spotkała
kilkoro dzieci z Biedronek oraz ukochaną ciocię Karolinkę :)
Zabawa była przednia, choć Tymek
przespał większość na moich rękach (będą zakwasy…). Najbardziej Julę zachwycił
piękny motyl, który pojawił się na jej buzi (wieczorem przyszła do łazienki i
oświadczyła, że nie chce się kąpać, że nie lubi wody – chciała ocalić malunek
na twarzy).
A festyn Jula zakończyła
płaczem. Bo pan prowadzący zabawę raczył sobie zażartować. Poprosił
chętnych o ustawienie się w kolejce, bo będzie dawał pieczątki . Po czym dodał:
„to wcale nie boli. Tylko piecze”.
Potok łez na szczęście
został opanowany jednym zdaniem – „bo zmażesz motylka!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz