W niedzielę tata dokonał w naszym mniemaniu czegoś prawie
niemożliwego – przebiegł maraton! Wrócił do nas zmęczony, ale i szczęśliwy.
Jesteśmy z niego bardzo dumni!
Wpis z facebooka:
6
miesięcy przygotowań, 84 treningi na które poświęciłem prawie 100 godzin, 993
przebiegniętych kilometrów, litry wylanego potu, setki spalonych kalorii.. a to
wszystko po to żeby zasmakować tego niesamowitego uczucia na mecie maratonu!
Dębno zdobyte! Debiut udany -
oficjalny czas 3:50:30! Ze specjalną dedykacją dla ś.p. Ksawerka, Tymka, Julci,
mojej żonki (która wspierała mnie w tym przedsięwzięciu od samego początku do
końca) oraz dla wszystkich, którzy we wnie wierzyli... PS. Efekt uboczny startu
- opaliłem się na twarzy na pisankę Proszę o daleko idącą
wyrozumiałość w tej kwestii!!
Medal z maratonu zainspirował nas i stworzyłyśmy z Julcią
medale dla naszej super rodzinki. Medal otrzymał super tatuś, super braciszek,
super siostra i super mama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz