W piątek byłam z Tymkiem u lekarza dla zdrowych dzieci.
Rośnie pięknie, przybiera książkowo (3,650 kg ). I nie przypuszczałam, że
wkrótce znów się pojawię w przychodni, tym razem w gabinecie dla chorych dzieci…
W pierwszy dzień świąt Julę dopadło coś. Owe coś to albo angina albo jakiś
wirus. W związku z tym szlaban na przedszkole – na cały tydzień… Juleczka czuła
się niezbyt dobrze, bo nawet gdy proponowałam jej zabawy, nie wyrażała
najmniejszej chęci do udziału… Najchętniej leżałaby cały dzień i oglądała bajki
(obsługę dvd ma w małym palcu).
W końcu nie wytrzymałam i zmotywowałam bestię do
działania. A czym najlepiej zachęcić Julę do aktywności? Zabawą w MATEMATYKĘ.
Miłość do liczenia, przeliczania i odliczania wciąż trwa. Nawet zaczęła
odkrywać zasady odejmowania, a liczbę zero mogłaby wskazać w wielu życiowych
przykładach (najchętniej po zjedzeniu delicji – zostało zero ciastek),
Ponieważ moja mobilność była nieco ograniczona przez
Tymka, wykorzystałam to co miałam pod ręką – kartka w kratkę i czerwone „pchełki”.
I zaczęło się – u Julki w końcu pojawił się jakiś błysk w oku
Odczytała liczby zapisane na kartkach, szacowała ilość
pchełek w zbiorze, przeliczała je.
Jula ostatnio szaleje za malowaniem farbami. Wyczarowała
motyla - radość ogromna.
Tymek za to był noszony po raz pierwszy przez prababcię
Celinkę – muszą się dogadywać, bo w końcu świętują urodziny tego samego dnia!
Juleczko, przepiękny motyl!! Bardzo nam się podoba. :) Widać, że Tymuś w objęciach prababci szczęśliwy :) U nas też katar i kaszel. Lusia w domu od 2 tygodni a zapowiada się, że zostanie jeszcze jeden...
OdpowiedzUsuń