poniedziałek, 24 marca 2014

Kasza dobra na wszystko



Dziś po raz pierwszy odważyłam się użyć tak drobnych elementów do zabawy z Tymkiem. Dopóki na głos go nie pochwaliłam, jaki już jest duży, że nie bierze kaszy (surowej) do buzi, dopóty ładnie ją przesypywał, rozsypywał, deptał nóżkami. Potem dla frajdy (swojej, nie mojej) co któreś ziarenko pakował do buziaka – ale prawdziwą (choć bardzo krótką) radochę Tymuś miał, gdy ku mojemu przerażeniu, wpakował do dzioba całą garść kaszy. Na tym zabawa się skończyła. (szkoda, że z gotowaną mu tak nie idzie…)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz