niedziela, 27 lipca 2014

Impreza roku


W czerwcu pradziadkowie Julki i Tymka obchodzili 60 rocznicę ślubu. Taką okazję koniecznie trzeba było uczcić!
(fotografie Grzesiowe – a te z Grzesiem, źle wykadrowane moje ;))








Bo z tatą jest zawsze wesoło





 Cztery pokolenia




Taniec z babciami 






Tak imprezował, że zasnął…




Jula dotrwała do tortu – robionego przez ciocię Asię (chrzestną Julki)







środa, 23 lipca 2014

Julka projektantką wnętrz


No może trochę przesadziłam… Ale czymże byłby pokój bez zdjęć. A wszystkie kupne ramki na zdjęcia są takie zwykłe… Jula miała inny plan – czary mary i podczas drzemki Tymka wyczarowałyśmy takie cudeńka ;-)




wtorek, 22 lipca 2014

Sport to nie tylko zdrowie

(ale i zabawa i takie tam)
Wszystko zaczęło się niewinnie – naczelny biegacz naszej rodziny zapisał się na 4. Wałecki Bieg Filmowy. A dalej poszło lawinowo - najpierw wciągnął w to nas, a potem resztę „ekipy barcelońskiej”.
Przy okazji spędziliśmy fantastyczny weekend nad Piławą.


 Przed biegiem





Papużki nierozłączki


W trakcie biegów (Ola w tym czasie przekraczała linię mety zdobywając 2 miejsce). Najmłodsi "biegli" na naszych rękach




I po biegu naszej młodzieży






Niektórzy biegli(ta rozmazana plama w lewej części zdjęcia to Grześ), inni pozowali do zdjęć przed biegiem.


Do Wałcza dojechał też dziadek – to wnuki były motywacją :-) Do mety dobiegł jako piąty w swojej kategorii!


A babcia zamiast biegać wolała pozować do zdjęć ;-)


Trofea





Piłka


Tymek bardzo lubi grać w piłkę. Wychodzi mu to całkiem dobrze. Z reguły kopiąc ją woła: „Doooo” (czyli gol). W jego języku do wczoraj piłka to również było „doooo”. I jak tylko pomyślałam o tym, żeby umieścić to na blogu Tymianek zaskoczył mnie…




(piłka to teraz „pika” bądź „pyka”)

czwartek, 10 lipca 2014

Spontaniczny wyjazd - ZOO

W niedzielę rano padło hasło: a może pojedziemy do ZOO do Ueckermunde? Jula była tam w zeszłym roku z tatą (ZOO 2013), a my z Tymkiem garowaliśmy w domu, bo nie miał jeszcze dowodu. Szybka akcja smażenie naleśników (co by w drodze w brzuchach nie burczało) i w drogę!

Krótkie porównanie – rok temu i teraz






Jak oglądałam te zdjęcia, nie miałam pojęcia, że były robione tak wysoko (czego to matka dla dziecka nie zrobi – wlazłam z moją klaustrofobią i lękiem wysokości na chybotliwą ścieżkę nad wybiegiem dla małp…).







Dzieci, jak na wizytę w zoo przystało zagrały w szachy



I zjadły lody



Z gubsza zarys jakie to zwierzątka oglądaliśmy




Choć place zabaw i tak były większą atrakcją





Na koniec dnia pojechaliśmy na plażę (Ueckermunde jest miejscowością nadmorską) – Tymek jak tylko zobaczył wodę, od razu do niej pobiegł. Musieliśmy go siłą z niej wyciągać – jak już był siny i szczękający swymi dziesięcioma zębami.


Wyjazd udany, oby więcej takich wakacyjnych atrakcji:)