sobota, 3 stycznia 2015

Dzieci dorastają.


Nasza spontaniczna wycieczka do Schwedt zakończyła się spełnieniem jednego z marzeń Julki. Udało nam się w jednym sklepie znaleźć elektryczne szczoteczki do zębów (mniej więcej) odpowiednie dla wieku naszych gałganów. Bo Julka mogła już być wcześniej posiadaczką takiej szczoteczki. Ale u naszych dzieci wszystko działa na zasadzie, że to co masz ty, mam i ja (albo ja mam więcej). Żeby nie było łez rozpaczy u Tymka, trochę opóźniliśmy (i tym samym zwiększyliśmy) radochę dzieci :-) Julka pół drogi nawijała o szczoteczce elektrycznej, jak weszliśmy do domu dzieci wykąpały się w ekspresowym tempie i umyły zęby… przed kolacją… i po kolacji na szczęście też. Radości co niemiara. Tymek jak przyszło do szorowania paszczy, wolał pomachać w powietrzu włączoną szczoteczką. Ale już po chwili mył zębiska :-)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz