piątek, 30 stycznia 2015

Hipochondria Julki


Od wtorku męczy mnie potworne zapalenie spojówek. Lekarz poinformował, że to bardzo zaraźliwe i w razie objawów u innych członków rodziny, mogę aplikować te same leki. 
Od środy Młody raczył mnie utwierdzić w przekonaniu, że udało mi się go zarazić. Nie był zadowolony z faktu, że zakrapiam mu oczy. Za to Julka od razu wymyśliła, że ją też swędzą oczka i zaczęła się domagać, żeby też zakropić jej ślipka. Na nic zdały się tłumaczenia, że nie mogę jej dać ot tak antybiotyku, ustaliłyśmy, że przepłuczę jej oczka solą fizjologiczną. I na tyle jej się to spodobało, że prosiła o taki zabieg jeszcze kilka razy.


A od piątku i Julkowe oczy zajęło zapalenie spojówek, więc już na legalu dostaje te same krople co Tymek… Może to nie była hipochondria, tylko jasnowidztwo… 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz